środa, września 19, 2012

początki pracy ze szkłem ...

Wczoraj miałam zwyczajnego pecha. I to podwójnego.
Nie dość, że wykruszyła mi się podczas upadku nowa szklana osłonka do storczyka, to jeszcze ulubiony wazon dokładnie tak samo się zniszczył :-(
Rozumiem, że można się całkowicie stłuc, ale żeby wyszczerbić dokładnie w taki sam sposób ?! To co najmniej dziwne jest. Taki wygląd miały te skorupy:
wazon
osłonka
Oczywiście każdy, kto posiada kosz na śmieci w domu powinien je wyrzucić (zgodnie z sugestią Violci). I taką dokładnie pierwszą myślą moją to było, ale za chwilę pomyślałam sobie, że może poćwiczę na nich lutowanie :-)
Czyli oplotłam je taśmą:
miedzian taśma na skorupach














Potem po posmarowaniu kwasem zaczęłam nanosić lut z cyny. Wyszło jak wyszło, przyznam, że mogło być lepiej ...










Ale niezrażona niczym lutuję dalej :-)
Pomyślałam, że może dobrze byłoby dołożyć jakiś element ozdobny ... np. szklane płaskie półkulki :-)

I jeszcze z drugiej strony:
Całość prezentuje się tak:


Widzę teraz, że muszę jeszcze popracować nad szczegółami.
Ale i tak uważam, że jak na pierwszy raz, to jest nieźle :-)
Zatem dzisiaj ciąg dalszy :-)

Jestem już po ciągu dalszym :-)
Czyli pierścionki wyglądają tak, ale muszę jeszcze zeszlifować i wyrównać zadziorki
 
Natomiast mój pojemnik - osłonka na doniczkę ze storczykiem 
(w zbliżeniu)













I w pełnej krasie:
Natomiast wazon w całej okazałości tak wygląda:

















I jeszcze przyglądając się szczegółom, to ...
W dalszym ciągu uważam, że jak na pierwszy raz, to dobrze mi wyszło i nie taki diabeł straszny :-)
Myślałam, że będzie gorzej, ale jest nieźle. Powiem więcej: zdolna jestem bardzo :-)
Muszę sobie coś miłego napisać, bo jak dotąd nikt mnie nie chwali :-(



sobota, września 15, 2012

ciąg dalszy "witrażowania" ...

No, wreszcie poczułam radość z ... lutowania :-)
Co to znaczy, gdy nie ma się odpowiednich narzędzi do pracy.
Dopiero kiedy kupiłam lutownicę o płaskim, zagiętym grocie i mocy 100W

lutownica z płaskim grotem













cyna
i cynę w drucie o średnicy 3 mm, wraz z topnikiem








oraz kwas do lutowania, to to lutowanie stało się prawdziwą przyjemnością :-)

 

Najpierw dokończyłam pracę z ubiegłego tygodnia:
kamyki polne zbierane nad Morzem Bałtyckim
 












 Tak mi dobrze poszło, że podszykowałam sobie kamyki howlitowe do pierścionków:
kolorowe bryłki howlitu
i oblutowałam kilkanaście szklanych kamyków do witrażowej lampki, co to mam ją jeszcze w głowie, a zamierzam zrobić :-)
















Bardzo dobrze mi się lutowało, lut wychodził równy, cienki, dobrze rozprowadzony. Tylko oparzyłam się parę razy w palec wskazujący i kciuk lewej ręki. Muszę jeszcze popracować nad utrzymywaniem w jakichś kleszczach lub innym trzymadełku, "obrabianego" przedmiotu, bo paluszki nie wydolą :-)

piątek, września 07, 2012

poniedziałek, września 03, 2012

pierwsza próba witrażowa ...

No, to już za mną. Po raz  pierwszy dziś lutowałam :-)

Odpowiednio przygotowałam kamienie, uprzednio wybrane, oklejając je taśmą miedzianą po obwodzie. Taśma jest samoprzylepna, więc dobrze się kamienia trzymała :-)  
Podeszłam do problemu profesjonalnie, a jak !

Przygotowanie kamieni,
zakup odpowiedniego sprzętu,



 
taśmy miedzianej,  




 lutu cynowego,
  
 

 


kalafonii,

 
 




lasek cynowych,

 
 



wreszcie lutownicy (też wygląda profesjonalnie)
 

 




oraz "trzymadełka" ze szkłem powiększającym, 



gwarantował pełen sukces :-)



Tymczasem wszystko, co udało mi się uzyskać, to spalone stanowisko pracy,


oraz dwa i pół obwodu kamieni oblutowanych przez dwie godziny pracy ! Straszne tempo !



Widać zresztą na tych dwóch kamieniach polnych, że efekt nie ten :-(


Tak źle nie wyglądają, ale nie o to mi chodziło :-(

Po tej pierwszej próbie sądzę, że jest to bardzo żmudna praca, wymagająca dużej cierpliwości ... Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, że najtrudniej jest utrzymać ciekłą, ciepłą cynę na grocie lutownicy i przenieść ją dokładnie w to miejsce, o jakie nam chodzi :-) A ile przy tym rąk popalonych ...

Ps. Z tymi rękoma to trochę przesadziłam, ale fakt faktem - było gorąco !