poniedziałek, września 03, 2012

pierwsza próba witrażowa ...

No, to już za mną. Po raz  pierwszy dziś lutowałam :-)

Odpowiednio przygotowałam kamienie, uprzednio wybrane, oklejając je taśmą miedzianą po obwodzie. Taśma jest samoprzylepna, więc dobrze się kamienia trzymała :-)  
Podeszłam do problemu profesjonalnie, a jak !

Przygotowanie kamieni,
zakup odpowiedniego sprzętu,



 
taśmy miedzianej,  




 lutu cynowego,
  
 

 


kalafonii,

 
 




lasek cynowych,

 
 



wreszcie lutownicy (też wygląda profesjonalnie)
 

 




oraz "trzymadełka" ze szkłem powiększającym, 



gwarantował pełen sukces :-)



Tymczasem wszystko, co udało mi się uzyskać, to spalone stanowisko pracy,


oraz dwa i pół obwodu kamieni oblutowanych przez dwie godziny pracy ! Straszne tempo !



Widać zresztą na tych dwóch kamieniach polnych, że efekt nie ten :-(


Tak źle nie wyglądają, ale nie o to mi chodziło :-(

Po tej pierwszej próbie sądzę, że jest to bardzo żmudna praca, wymagająca dużej cierpliwości ... Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, że najtrudniej jest utrzymać ciekłą, ciepłą cynę na grocie lutownicy i przenieść ją dokładnie w to miejsce, o jakie nam chodzi :-) A ile przy tym rąk popalonych ...

Ps. Z tymi rękoma to trochę przesadziłam, ale fakt faktem - było gorąco !









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz