Odpowiednio przygotowałam kamienie, uprzednio wybrane, oklejając je taśmą miedzianą po obwodzie. Taśma jest samoprzylepna, więc dobrze się kamienia trzymała :-)
Podeszłam do problemu profesjonalnie, a jak !
Przygotowanie kamieni,
zakup odpowiedniego sprzętu,
zakup odpowiedniego sprzętu,
taśmy miedzianej,
lutu cynowego,
kalafonii,
lasek cynowych,
wreszcie lutownicy (też wygląda profesjonalnie)
oraz "trzymadełka" ze szkłem powiększającym,
gwarantował pełen sukces :-)
Tymczasem wszystko, co udało mi się uzyskać, to spalone stanowisko pracy,
oraz dwa i pół obwodu kamieni oblutowanych przez dwie godziny pracy ! Straszne tempo !
Widać zresztą na tych dwóch kamieniach polnych, że efekt nie ten :-(
Tak źle nie wyglądają, ale nie o to mi chodziło :-(
Po tej pierwszej próbie sądzę, że jest to bardzo żmudna praca, wymagająca dużej cierpliwości ... Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, że najtrudniej jest utrzymać ciekłą, ciepłą cynę na grocie lutownicy i przenieść ją dokładnie w to miejsce, o jakie nam chodzi :-) A ile przy tym rąk popalonych ...
Ps. Z tymi rękoma to trochę przesadziłam, ale fakt faktem - było gorąco !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz